Tym razem nie szyłam spodni od podstaw. Pod igłę poszły spodnie od eleganckiego zestawu (żakiecik - spodnie). Kupiłam zestaw na oko, nie przymierzając, a później w domu jak wielkie było moje zdziwienie kiedy spodnie okazały się zbyt małe.
Początkowo bałam się przerabiać spodnie od kompletu, co innego spodenki z serii po domu a co innego wyjściowe ubranie, jednak sytuacja mnie do tego zmusiła.
Poniżej przedstawiam efekty mojej mozolnej pracy.
Na tym zdjęciu widać jak spodnie opinają się na udach :(
Dzięki temu, że chińscy krawcy zostawili zapasy na szwach, ja mogłam spokojnie dostosować spodnie do mojej figury.
Fastryga była konieczna, bałam się aby nic nie spatolić. Kolejnego prucia moje nerwy by nie zniosły.
Szyjemy powoli w skupieniu i na tyle na ile pozwalają zdolności :)
Złota zasada której nauczyła mnie babcia. Po zszyciu PRASUJ !!!
Kiedy spodnie pasowały jak ulał, zaczęło się kombinowanie.
Wiadomo kobieta zmienną jest i stwierdziła, że zamiast dzwonów woli proste nogawki
Zwężanie nogawek
Obrzucanie aby się nie strzępiło
Po obrzuceniu potarłam jeszcze szwy ,żeby wszystkie niesforne nitki wyswobodzić.
I gotowe
Dzięki bogu żakiet pasuje jak ulał. Z nim już bym nie dała rady :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz