Maszyna do szycia
jest dla mnie jak magiczna różdżka.Za dotknięciem ostrej igły niechciany
nadmiar czasu ucieka w siną dal, a listopadowe wieczory nie wydają się już być
takie smętne jak dawniej. Efekty pracy sprawiają, że rodzi się w duszy
prawdziwe lipcowe słoneczko.
Jako, iż istotą
leniwą jestem strasznie, postanowiłam sprawić, że moja wrodzona wada nie będzie
aż tak widoczna. Problemem moim jest poranne ścielenie łóżka.
Rozwiązanie
Ogromna stylowa kapa,
przykrywająca nie do końca ogarniętą pościel.
Jak postanowiłam tak
uczyniłam. Projekt jest w trakcie realizacji a przy okazji pomaga mi zabijać
nadmiar niechcianego czasu.
Otóż materiały
zostały zakupione (później dołączył jeszcze dla kontrastu czerwony).
Ogromna kapa
okalająca moje lenistwo ehh tzn. poranny pościelowy nieład powstanie metodą
patchworku. Materiał pocięty.
Najbardziej odczuły
to moje biedne palce, gdyż nie jestem szczęśliwą posiadaczką noża krążkowego.
Ale jakoś dałam radę.
Hmmm kolejno,
stwierdziłam, iż do mojej cudnej kapy potrzebna będzie lamówka.
I tak 14 m lamówki
gotowe J
Gdyby nie domowej produkcji herbatka
lawendowa i coś na ząb, całkiem możliwe, że owa lamówka istniałaby w planach a
nie w rzeczywistości.
Teraz krok najtrudniejszy,
wzór. Zastanawiam się i zastanawiam i ehh i nic. Niemąż namawia mnie na jakiś
geometryczny, powtarzający się, mnie jednak ciągnie do artystycznego nieładu.
Jeszcze nie mam koncepcji. Co powstanie, czas pokaże.
Takkk listopad na ogrodzie..
już nie mogę się doczekać patchworku :D
OdpowiedzUsuńno i te 14 m lamówki... normalnie kobieto rządzisz :D
pozdrawiam listopadowo...
Taka kapa to świetny pomysł :) czekam z niecierpliwością na efekty
OdpowiedzUsuń14 m lamówki!?!?!?! Podziwiam i z niecierpliwością czekam na efekt końcowy! Na pewno będzie super!
OdpowiedzUsuń