wtorek, 20 listopada 2012

Niemężowa koncepcja.

Bry. Tak, to znowu ja.

Po dokonaniach mojej nieżony odnośnie tunikopochodnego komina z polarkowym wnętrzem powinienem się spodziewać, że zostanę w coś wkręcony. Sadystka z niej. Dobrze wie, że lubię takie hendmejdowe pierdołki i na pewno dam się wkręcić... Ale co jej tam... Musiała mi to powiedzieć...

Nieżona: Hmm, a może i Tobie uszyję komin?
Ja: Ale jak? Przecież to takie babskie cuś...
Nieżona: No ale wiesz, np. taki z suwakiem i w ogóle... A dobra...

tu z racji tego, że podróżowaliśmy napędem nożnym w kierunku PKP nastąpiła chwila "iścia" (eee... "idzenia"?) w ciszy. No ale mój inżynierski rozumek pomimo moich starań zaczął swoją autonomiczną pracę, nad którą już zapanować się nie dało...

Ja: No ale wiesz... Taki w sumie z suwakiem mógłby być fajny...
Nieżona: No a może sam uszyjesz? Jak koszulę dałeś radę...
Ja: No w sumie mogę (tak, tutaj już przegrałem ze sobą - będę musiał szyć). A może z kapturem?
Nieżona: A wiesz, że mogło by być ciekawe?
Ja: No i ten kaptur taki mógłby być chowany z tyłu w taką dziurkę, bo komin podwójny mógłby być. I ta dziurka np. mogła by być zasuwana i... (Przegrałem? Poległem na całej linii. Moje któreś tam ego zwyciężyło!).
Nieżona: To kombinuj...

I tak wyglądała mniej więcej nasza rozmowa. Koncepcja została zasiana w moim umyśle i dzisiaj (powyższa rozmowa jest z wczoraj) koncepcja owa zaczęła kiełkować. Po całym dniu spędzonym przed komputerem stwierdziłem, iż czas najwyższy Nieżonę pomolestować pseudointelektualnym nicnierobieniem na skejpie. Z racji tego, że Nieżona fuczała powietrzem w puszce na maszynę co by ją wyczyścić postanowiłem wykonać szybki i prosty projekt mojego komina...

Materiały jakich użyłem to:
-kartka z którejś tam wersji brudnopisu pracy licencjackiej Nieżony (recykling - a co!)
-nożyczki
-ołówek
-taśma klejąca

Narysowałem na kartce prostokąt z dodziubdzianymi dwoma (yy, dwiema?) połówkami kaptura. Wyciąłem, skleiłem i... Dziwnie wyszło. Spróbowałem toto na coś założyć. Z racji braku odpowiednio małej miniatury samego siebie jako model posłużył mi mały głód wiszący na szafce nad biurkiem... Całość wyszła tak:



Podczas tworzenia projektu pogodziłem się już całkowicie z myślą, że owa męska wersja komina powstanie na 100%. Uświadomiłem sobie też, że poza suwakiem pierwotnym (dzięki któremu da się z tego zrobić mini szalik) będzie także drugi suwak. Za pomocą drugiego suwaka kaptur nie będzie się chował, ale... Rozpinał w pionie na 2 części. Tak, takie coś właśnie zrobię. Nieżona na pewno mnie zmolestuje aby zdjęcia procesu twórczego oraz efektu końcowego tutaj zamieścić, także jeśli kogoś ciekawi co powstanie to... To oczekujcie :).

PS. Wiem, że na drugim zdjęciu głodzio wygląda jakby się z husarii urwał, ale cóż... Jest to tylko papierowa wersja beta.

8 komentarzy:

  1. Mały głód jako model - super sobie poradził :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe :) świetny post, w ogóle blog w bardzo ciekawym klimacie prowadzony :) chcę więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam do mnie po nominację :),,do właścicielki bloga oczywiście pisze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na koniec dnia rozbawiłes mnie :)) Tearz czekam na komino-zamko-kapturo-szal ;) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do mnie po wyróżnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj! widzę, że jestem kolejną osobą, która Cię wyróżniła... :D
    Pozdrawiam!A ja przyznaję Ci wyróżnienie Liebster Blog i zapraszam do zabawy!http://libeelula.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana życzę udanego sylwestra,wszystkiego dobrego w Nowym Roku,dużo uśmiechu na co dzień oraz owocengo prowadzenia bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Poległeś chłopie! Oj poległeś i przyznaj, że ta cała zabawa z szyciem nie jest już aż tak babska jak mogło się wcześniej wydawać. Ja największą frajdę mam z główkowania jak co skroić, które części zszyć jako pierwsze, idt. itp.
    Czekam na wersję alfa

    OdpowiedzUsuń